SIGLUM

Rękopisy okiem… bibliotekarki

Szanowni Państwo,

Zapraszamy na cykl wpisów poświęcony pracy z rękopisami z punktu widzenia różnych profesji. Zaczniemy od wpisu okiem bibliotekarki – Agnieszki Fabiańskiej, kierownika Gabinetu Rękopisów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie.

 

RĘKOPISY OKIEM… BIBLIOTEKARKI

Moja przygoda z rękopisami rozpoczęła się w czasie studiów. Nie ma żadnej szkoły kształcącej bibliotekarzy zbiorów specjalnych, a tak można określić wykonywany przeze mnie zawód. Każdy z nas trafia do oddziałów rękopisów inną drogą i z inną motywacją, zwykle bez żadnego przygotowania bibliotekarskiego. Podobnie było i ze mną. Rozpoczynał się trzeci rok moich studiów w Instytucie Filologii Klasycznej UW, gdy trafiłam na ogłoszenie o zajęciach z kodykologii prowadzonych przez – wtedy doktora, a obecnie profesora – Jacka Soszyńskiego. Zajęcia odbywały się w poniedziałki o 16.00, gdy większość pracowników Zakładu Rękopisów BN, mieszczącego się wtedy w pięknym zabytkowym Pałacu Krasińskich, skończyła już pracę. Byłam oszołomiona szansą dotykania i czytania kilkusetletnich manuskryptów, gdyż zajęcia odbywały się na rękopisach, a nie kserokopiach jak na ćwiczeniach z paleografii łacińskiej w Instytucie. Czytaliśmy wtedy Kronikę Marcina Polaka[1]. Zakochałam się w rękopisach od pierwszego wejrzenia! A opowieści prowadzącego zajęcia o tajemniczym dla mnie wtedy życiu bibliotekarzy-rękopiśmienników i archiwistów spowodowały, że od połowy studiów marzyłam o pracy w tym magicznym miejscu. I moje marzenie się spełniło! Zostałam bibliotekarką, chociaż nie miałam żadnej wiedzy z zakresu bibliotekoznawstwa; moimi atutami były jedynie znajomość łaciny, dobra jak na świeżą absolwentkę, znajomość paleografii średniowiecznej i entuzjazm 😊 Całej reszty nauczyłam się później.

Pierwsza praca

Pracę rozpoczęłam od przepisywania i uzupełniania opisów rękopisów średniowiecznych przygotowanych przez bibliotekarzy, którzy pracowali w erze przedkomputerowej – opisy były spisane częściowo na maszynie do pisania, a częściowo ręcznie. Były to materiały robocze albo pełne kilkustronicowe opisy katalogowe[2] robione w większości przez Bogdana Horodyskiego (historyka, rękopiśmiennika i późniejszego dyrektora BN) i Krystynę Muszyńską[3] (bibliotekarkę bardzo zasłużoną dla BN i całego bibliotekarstwa w Polsce, autorkę lub współautorkę wielu tomów Katalogu rękopisów Biblioteki Narodowej i publikacji na temat zbiorów BN). Moim zadaniem było wpisanie ich do bazy rękopisów w programie MAK (mało kto go już pamięta!) i uzupełnienie brakujących danych. Dane wprowadzane były do bazy prowadzonej wtedy w mocno zmodyfikowanym formacie USMARC (lub może już MARC21? nie pamiętam dokładnie…). Ponieważ każdy opis wprowadzałam z opisywanym rękopisem w ręku, uczyłam się odczytywać zarówno średniowieczne teksty, jak i rozszyfrowywać pismo poprzedników. Dopiero po około roku zaczęłam dostawać „poważniejsze” zadania: odpowiedzi na kwerendy (pierwszą pamiętam do dziś, jakiś badacz ze Stanów Zjednoczonych poprosił o sprawdzenie w średniowiecznych rękopisach z Tyńca wszystkich zdobień ze złota płatkowego i wyszukanie wyciśniętych rozetek o czterech płatkach, znalazłam je w dwóch rękopisach, następnie gdy zostały zrobione ich zdjęcia, przygotowałam odpowiedź i przygotowałam list do wysłania, tradycyjny oczywiście), oprowadzanie wycieczek po stałej wystawie prezentującej zbiory rękopiśmienne i starodruczne, a jeszcze później zaczęłam samodzielnie opracowywać najpierw tylko rękopisy średniowieczne, a następnie nowożytne i współczesne. Mogłam się rozwijać dzięki profesjonalizmowi i życzliwości zespołu ówczesnych rękopiśmienników. Bardzo jestem im wdzięczna za tyle poświęconego mi czasu i wsparcia. Ścieżka zawodowa którą przebyłam jest dość charakterystyczna dla przebiegu kariery bibliotekarzy-rękopiśmienników, jedyna różnica między mną a większością koleżanek i kolegów „z branży” to kierunek studiów- znacząca większość z nich to historycy.

Autorka i Maryla Wrede w trakcie porządkowania zbiorów Muzeum Księży Marianów, Fawley Court 2001

Gabinet Rękopisów BUW

Gabinet Rękopisów BUW to moje drugie miejsce pracy. Dzięki temu, że miałam okazję pracować w dwóch największych bibliotekach Warszawy, mogę porównać charakter pracy i zakres obowiązków w obu miejscach. Zespół pracowników w obecnym miejscu jest kilkukrotnie mniejszy niż w poprzednim. W efekcie każdy z naszej trójki robi wszystko: przede wszystkim opracowujemy wpływające zbiory i udostępniamy je w czytelni. Jednak obok tych prac angażujemy się w wiele innych: wprowadzanie opisów do katalogu elektronicznego, przygotowanie zbiorów do digitalizacji, kwerendy czytelników, popularyzacja (po każdym naszym artykule czy referacie na konferencji wzrasta zainteresowanie omówionymi przez nas zbiorami!), przygotowanie i prowadzenie zajęć dla studentów i innych grup użytkowników. Praca w bibliotece akademickiej daje wiele możliwości bliskiego kontaktu z użytkownikami. I wiele okazji do obserwowania ich reakcji na pracę moją oraz szerzej, wszystkich pracowników Gabinetu. Bez prowadzenia zewnętrznej ewaluacji wiemy czego potrzebują nasi czytelnicy i które nasze pomysły podobają się mniej, a które bardziej.

Opracowywanie zbiorów

Najwdzięczniejszym, najbardziej wciągającym zadaniem w pracy bibliotekarza rękopiśmiennika jest opracowanie zbiorów. W przypadku kodeksów czy innych oprawnych jednostek najwięcej czasu pochłania opis zawartości: zdarzają się rękopisy zawierające kilkadziesiąt tekstów, a nawet kilkaset, jeśli zawierają odpisy dokumentów i akt (przy każdym należy podać miejsce i datę wystawienia, nazwę wystawcy i odbiorcy oraz krótki opis treści) lub kazania (trzeba ustalić na jaki dzień roku liturgicznego lub na jakie święto przypada każde kazanie, rozpisać incipity i eksplicity i spróbować zidentyfikować ich autorów). Drugim wciągającym zadaniem jest opis proweniencji (historii rękopisu) wymagający niekiedy nie lada detektywistycznych umiejętności! Ustalenie pozostałych danych do opisu także wymaga skrupulatności, spostrzegawczości i talentu do wyszukiwania informacji.

Całkiem często jednak musimy sobie poradzić z stosami luźnych materiałów, niejednokrotnie przemieszanych w okresie, gdy spoczywały u kogoś na strychu lub w piwnicy. Wtedy pierwszym zadaniem jest przejrzenie całości karta po karcie i utworzenie jednostek! Tak, bardzo często materiały typu archiwalnego czy spuścizny nie mają układu autorskiego. Oczywiście istnieją pewne zasady porządkowania, ale są na tyle ogólne, a materiały tak różnorodne, że można je ułożyć na wiele sposobów. Zawsze staramy się, żeby tworzyć jednostki wedle czytelnego dla użytkowników klucza, gromadzić w jednej jednostce wszystkie materiały na określony temat. A potem odpowiednio podzielony materiał opracowujemy w sposób opisanych powyżej.

Wyzwania i trudności

Co jest największym wyzwaniem w tego typu pracy? Konieczność ciągłego zdobywania wiedzy z różnych dziedzin: podstawowe umiejętności, czyli znajomość historii, literatury, paleografii, neografii, wiedzy i materiałach i technologiach stosowanych w produkcji rękopisów to już dość szeroki zakres wiedzy. Ale to nie wszystko! Jednostki są bardzo zróżnicowane, ich częścią bywają druki, czasopisma, niezliczona liczba rodzajów druków ulotnych, wszelkiego typu “obrazki”: rysunki, grafiki, zdjęcia czy iluminacje w rękopisach średniowiecznych, rękopisy i druki muzyczne, mapy, na oprawach i pieczątkach własnościowych są herby, teksty są pisane różnymi alfabetami i w różnych językach… Oczywiście nikt nie wymaga, żeby wiedzę z tych wszystkich dziedzin mieć w jednym paluszku. Często konsultujemy się ze specjalistami od poszczególnych zagadnień, dużo czytamy w czasie opracowywania konkretnej spuścizny (a że nie mamy czasu zbyt długo to robić w pracy, to poświęcamy czas wolny, w ten sposób “zabierając” pracę do domu) i szukamy informacji w Internecie. To jest m.in. powód, dla którego tak bardzo cieszę się z powstania Zespołu Siglum, który jest bardzo interdyscyplinarny.

Upływ czasu sprawia, że zmienia się zakres obowiązków bibliotekarzy rękopiśmienników oraz wymagania dotyczące przygotowania kandydatów do pracy. W ostatnich latach bardzo rozrosły się obowiązki związane z wprowadzaniem danych do katalogów elektronicznych (i związana z tym konieczność uzupełnienia wiedzy bibliotekarskiej), udzielaniem informacji poprzez odpowiedzi na kwerendy, przygotowaniem obiektów i metadanych dla bibliotek cyfrowych, pisaniem popularnonaukowych tekstów na potrzeby mediów społecznościowych i moja największa udręka – pisanie wniosków o granty! Kolejne zmiany są przed nami. Najważniejsza z nich to zmiana charakteru gromadzonych zbiorów! Coraz większą część zbiorów wpływających kolekcji stanowią płyty CD, nagrania dźwiękowe czy po prostu pliki przekazywane z różnych nośników bezpośrednio na dyski naszych komputerów! Czy wkraczamy w fazę gromadzenia rękopisów elektronicznych? Zaciera się najbardziej charakterystyczna cecha rękopisów: niepowtarzalność konkretnej jednostki. Identyczne wersje tekstu mogą być wydrukowane niezmierzona liczbę razy. A część tekstów, na przykład listy – obecnie w większości w postaci e-maili – powstają i są przechowywane nawet nie na dyskach osobistych komputerów, ale gdzieś w oddali na serwerze albo w chmurze… W dużej mierze powtarza się sytuacja z połowy XV w., kiedy Gutenberg zastosował w druku ruchome czcionki i w ten sposób stał się ojcem druku. Pewnie niedługo powstanie nowa kategoria zbiorów specjalnych – zbiory elektroniczne…

Na koniec chciałabym podzielić się taką refleksją: kilka razy zdarzyły mi się okazje do zmiany zawodu. Nawet je rozważałam… Ale ostatecznie dochodziłam do wniosku, że możliwość bezpośredniego nieograniczonego kontaktu z „prawdziwymi” (w przeciwieństwie do „nieprawdziwych” – zdigitalizowanych lub zreprodukowanych w innej formie) rękopisami jest dla mnie tak ważna, że nie umiałam się zdecydować na zmiany!

Przypisy:

[1.] Ten rękopis średniowieczny miałam w rękach jako pierwszy w życiu: https://polona.pl/item/chronica-pontificum-et-imperatorum-cum-continuatione-redactio-gallica,NjA2MzY5OQ/10/#info:metadata, czasami dla odmiany czytaliśmy z tego: https://polona.pl/item/chronica-summorum-pontificum-et-imperatorum,MTAxMjU2OQ/6/#info:metadata 

[2.] Opis katalogowy rękopisu średniowiecznego składa się z trzech głównych części: tzw. główki w skład której wchodzą informacje o sygnaturze, języku, dacie/datach powstania, zdobieniach, materiale pisarskim, sposobie zapisu, wymiarach, liczbie kart i skrótowy opis oprawy, przy jednostkach zawierających listy podaje się liczbę listów; druga część to spis tekstów umieszczonych w rękopisie z rozpisaniem ich incipitów i eksplicitów, identyfikacją i informacjami o edycjach każdego z tekstów; ostatnia część opis bibliologiczny składa się ze szczegółowego opisu: składek, znaków wodnych, pisma i zdobień, oprawy i proweniencji, na końcu znajduje się bibliografia dotycząca rękopisu lub poszczególnych jego części. 

[3.] Biogram Krystyny Muszyńskiej znaleźć można w T. 7 serii Bibliotekarze polscy we wspomnieniach współczesnych zatytułowanym Znawcy rękopisów.

Agnieszka Fabiańska

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments