Moja przygoda z pewnym rękopisem zaczęła się dość przypadkowo, z pewnością nie była zaplanowana. Mowa o ilustrowanym manuskrypcie z początku XX wieku z Mongolii zachowanym w spuściźnie po profesorze Władysławie Kotwiczu, wybitnym polskim mongoliście, w Archiwum Nauki Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie (nr inw. K III–19, 126; ilustr. 1). Jest to jeden z kilkudziesięciu zachowanych rękopisów (zachował się także jeden ksylograf i jedna litografia) ilustrowanych zawierających przypowieść buddyjską o mnichu Molonie (czyli Molon-tojnie), który schodzi do piekieł, aby ratować swą matkę z czeluści najstraszniejszego z nich, czyli piekła nieprzerwanych cierpień (w sanskryckiej literaturze zwanym Avīci).
Na potrzeby dysertacji doktorskiej podjęłam się zadania edycji krytycznej rękopisu krakowskiego, ale szybko okazało się, że praca filologiczna była jedynie początkiem wielkiej przygody z przypowieścią buddyjską wiodącą przez wiele różnych kultur — starożytnych Indii, Chin (a także Korei i Japonii), Azji Centralnej, Tybetu (Ladakhu w Indiach, Bhutanu), Mongolii (Mongolii Wewnętrznej, Buriacji, Kałmucji), a nawet Tajlandii czy Indonezji.
Z początku wydawało się, że tradycja ilustrowanej opowieści o Molonie jest raczej jednorodna, z czasem, w wyniku analizy tekstu i ilustracji, okazało się, że prosta przypowiastka stała się źródłem rozmaitych praktyk piśmiennych i artystycznych (ilustr. 1, 2, 3, 4, 5).
Jest to przypowieść sięgająca swymi korzeniami dawnych Indii i Chin, a jej głównym bohaterem jest znany powszechnie w świecie buddyjskim Maudgaljajana (sanskr. Maudgalyāyana), jeden z najważniejszych uczniów Buddy, znany ze swych mocy magicznych. To dzięki tym nadprzyrodzonym mocom był w stanie przemieszczać się do rozmaitych światów uniwersum buddyjskiego, w tym najczęściej do piekieł. Poznawał tam istoty poddawane przeróżnym przerażającym torturom, ale co najistotniejsze, poznawał historie ich czynów, które doprowadziły je do odrodzenia w tak nędznym wcieleniu. Po powrocie relacje z piekieł służyły mu jako egzemplifikacje nauk buddyjskich, którymi dzielił się ze stale rosnącą rzeszą zainteresowanych buddyzmem.
W wersji przypowieści znanej z dawnych Chin (jej początki sięgają może nawet IV wieku) Maudgaljajana, wypełniając jednocześnie ideał buddyjski i ideał dobrego syna, postanowił zejść do piekieł (albo świata głodnych duchów), aby ratować matkę, która jako człowiek nie prowadziła cnotliwego życia i tym samym odrodziła się jako istotna doznająca nieprzerwanych cierpień. Przypowieść zyskała ogromną popularność w Chinach, przechodząc rozmaite przeobrażenia stylistyczne, narracyjne i językowe. Z tradycji chińskiej została zapożyczona w IX wieku przez Tybetańczyków, a w XVII wieku (niewykluczone, że wcześniej) przez Mongołów. Wśród mongolskich wyznawców buddyzmu zrobiła zawrotną karierę i również przeszła przeobrażenia od tekstu wzorowanego na sutrze buddyjskiej po prostą przypowieść ubarwioną ilustracjami.
W tej ostatniej wersji podążamy za Maudgaljajaną przez niemal trzydzieści różnych piekieł, poznając straszliwe tortury, których strażnicy piekielni poddają śmiertelników i grzeszne czyny, które doprowadziły ich w te odmęty cierpienia. Język tej przypowieści jest prosty, pozostaje pod silnymi wpływami lokalnych języków mówionych XIX/XX-wiecznej Mongolii, ale ilustracje, niekiedy niezależnie od tekstu, któremu towarzyszą, wykazują niekiedy ogromne zróżnicowanie. Niektóre są niemal wprawkami małoletnich adeptów ilustratorstwa o znikomej wartości artystycznej, inne zapewne wyszły spod ręki profesjonalnego artysty (ilustr. 3), jeszcze inne pozwoliły artyście odnieść się do współczesnych realiów świata Mongolii Wewnętrznej (jeden z autonomicznych regionów Chińskiej Republiki Ludowej) pierwszej połowy XX wieku (strażników piekielnych ukazano w mundurach chińskich żołnierzy, ilustr. 5).
Wybrane rękopisy są zapisane staranną kaligrafią (ilustr. 2), z kolei inne odznaczają się mniej lub bardziej dbałą kursywą (ilustr. 2). W wielu rękopisach ilustracje zawierają “podpisy” identyfikujące poszczególnych bohaterów przypowieści lub miejsca. Materiał piśmienniczy wykorzystany na potrzeby iluminowanych tekstów jest różnorodny: od papieru chińskiego po rosyjski, od pióra bambusowego po długopis. Układ tekstu i ilustracji też ulega zmianie w zależności od rękopisu. Zwykle tekst umieszczano na jednej stronie karty, a ilustrację na drugiej stronie (verso) lub ilustracja towarzyszyła tekstowi w górnym rejestrze tej samej strony rękopisu.
Rozmaite wcielenia tej przypowieści buddyjskiej w języku mongolskim i tybetańskim są dalej przedmiotem moich badań, do których staram się podejść kompleksowo. Z jednej strony jako filolog badam rękopisy i ksylografy, teksty z różnych epok, z drugiej strony, interesując się kulturową teorią literatury, komparatystyką, a także teorią historii, badam teksty kultury.
Magdalena Szpindler